Mikołaje, Dziady i Niedźwiedzie, czyli o rozrywkach w zimowy czas

Autor:
Edward Wieczorek
Data publikacji:
13 Grudzień 2022
Odsłuchaj tekst

Nadchodzące Święta, koniec roku i karnawał w tradycji ludowej zawsze były czasem radości i zabawy, ale też i czynności magicznych, wyrażonych gestem, słowem, muzyką i rekwizytami. Niegdyś stanowiły one część roku obrzędowego, kultywowanego zawłaszcza na wsiach. Współcześnie są one najczęściej rekonstrukcją, mającą przybliżyć widzom dawne tradycje, a przy okazji dać trochę beztroskiej zabawy. Bo też Święta i karnawał zawsze były okazją do zabawy. We wsiach beskidzkich trafimy jeszcze na kolędników, dziadów i innych przebierańcow, którzy są raczej atrakcją turystyczną, niż autentyczną ludową potrzebą zabawy, częściej spotkamy ich jednak na przeglądach grup folklorystycznych.

Preludium czyli Mikołaje

W adwencie poprzedzającym Święta Bożego Narodzenia (Godni Świynta) religia i zwyczaj nakazywały ciszę, zadumę, duchowe przygotowanie do świąt, ale było kilka wyjątków. Jednym z nich były Mikołaje, będące połączeniem uroczystości religijnych z ludową zabawą. Są trzy takie miejsca, gdzie tradycja ta obchodzona jest szczególnie: Łąka koło Pszczyny, beskidzka Trójwieś i Pierściec.
Kult św. Mikołaja – patrona bydła – rozpowszechniony dawniej na całym Śląsku, przetrwał jedynie w kilku miejscach. W Łące koło Pszczyny, w tamtejszym drewnianym kościele św. Mikołaja z 1660 r. (obiekt na Szlaku Architektury Drewnianej województwa śląskiego) w pierwszą niedzielę po 6 grudnia odbywa się odpust, któremu od wczesnych godzin popołudniowych towarzyszy „chodzenie po mikołajstwie" (jak powiadają sami mieszkańcy Łąki). Jest to jeden z ciekawszych obrzędów naszego regionu, chociaż przebieg, wewnętrzna struktura oraz ściśle przestrzegany tradycyjny skład osobowy grup mikołajowych (uczestnikami są wyłącznie młodzi mężczyźni) czyni „Mikołaje" podobnym do większości obrzędów kolędniczych.

Łąką - "Mikołaje", foto Edward Kaniewski

Dziesięcioosobowe grupy mikołajowe, zwane bandami (w ostatnich latach 5-6 grup), poruszające się po z góry ustalonych rejonach Łąki, zachowują stały porządek odwiedzin. Jako pierwsi do domostw wchodzą "Święci", z powagą pozdrawiając domowników, intonując pieśni religijne, odmawiając modlitwy do św. Mikołaja. "Ksiądz” zbiera drobne datki, Mikołaj rozdaje dzieciom prezenty, które zawczasu dla swych pociech przygotowali rodzice. Następnie do akcji wkracza reszta przebierańców, czyniąc przy tym mnóstwo hałasu i zamieszania. Diabły uganiają się za dziewczynami, Śmierć wymachując kosą przegania domowników, muzykanci żywiołowo przygrywają do tańca, a Żyd z Babą dokonują w tym czasie obrzędowej kradzieży, podbierając z obejścia np. kury. Trofeum to muszą później wykupić od Żyda gospodarze, rzecz jasna za sutą zapłatę. Na zakończenie wizyty gospodarz dziękuje za wizytę, częstując przebierańców alkoholem. Zwyczajowo nie wolno podawać go Świętym. Wraz z upływem czasu obchody mikołajowe przybierają coraz bardziej wesoły i pełen animuszu charakter.

Niektóre bandy, gdy dobrze zarobiły po mikołajstwie, na zakończenie zamawiały gościnę w miejscowej gospodzie.

"Mikołaje" z Łąki, foto Edward Kanierwski

Podobnie dzieje się w beskidzkiej Trójwsi. Tu z kolei „Mikołaje” dzielą się na 2 grupy: biołych i czornych, realizując formę ludowego teatru, którego sceną są odwiedzane domy. Z wyprzedzeniem rozchodziła się po wsi wieść, w kierej chałupie bedóm puszczać Mikołaji. Grupa mężczyzn powyżej 18 roku życia dokonuje podziału na biołych i czornych. W grupie czomych są: Medula – matka Niedźwiedzi (dwóch lub czterech – zawsze liczba parzysta), dwa Diabły, Kominiarz, Żyd, Cygón, Cygónka. Do grupy biołych należą m.in. Biskup, Kościelny, "Paterek" (ksiądz wikary), "Żoczkowie" (uczniowie, studenci), Baba w czepcu z koszyczkom, Dochtór, Pan Młody i Pani Młoda, Drużka z Dużbą, "Gojny" (gajowy), Planetnik i Koń, któremu towarzyszył kiedyś Poganiacz z biczem. Łącznie około 15 osób (czasami – zgodnie z życzeniem gospodarzy – do domów wchodziła tylko grupa białych).

Istebniańskie Mikołaje ok. 1930 i ich rekwizyty w Gminnym Ośrodku Kultury, foto Gminny Ośrodek Kultury, Promocji, Informacji Turystycznej I Biblioteka Publiczna w Istebnej

Spektakl rozpoczynał „Wojok” dźwiękiem dzwoneczka, a zaczynały ją czorni. „Debły” i Niedźwiedzie porywają „dziewki”, a „Medula” daje zezwolenie na pokulani sie z dziywczątkami po delinach (czyli tańce). W czasie wesołej zabawy Kominiarz smaruje sadzą czy mazią do kół domowników, zaś Żyd dużymi drewnianymi nożycami obcina na niby długie piękne warkocze góralskich dziewcząt. Po chwili „Wojok” wypędza czornych z izby i oznajmia dzwoneczkiem nadejście nowej grupy biołych czyli dobrych. Bioli wprowadzają nastrój zadumy, który Biskup wspomaga dobrym słowem i „błogosławieństwem”. Panny siedzące na lawach przygotowują się szybko do spowiedzi u Paterka, Baba z koszyczkom rozdaje dary (marchewkę, suszone jabłka, orzechy), a Dochtó” stawia diagnozę, że pacjent do śmierci będzie żył . Na to konto daje swoim pacjentom "cekliczki" (kamyczki), które zastąpić mają tabletki. W tej grupie pojawiali się też „Gojny”, wróżący z gwiazd „Płaneciorz” z klatką, w której nosił kota oraz gruby „Blachor” lub Druciorz nitujący na niby dziurawe garnki. Pod koniec „Wojok” dzwoneczkiem wyprowadzał całą grupę z izby.
Grupy obchodziły tylko własną część wsi lub przysiółek, a następnie spotykały się w karczmie, zarezerwowanej w tym dniu wyłącznie dla Mikołajów. Zebrane dary dzielono według wykonywanej pracy i ważności postaci w obrzędzie. Zdarzało się, że w karczmie spotykały się różne grupy Mikołajów i zazwyczaj dochodziło wtedy do bójki, wcale nie traktowanej żartobliwie.

Zupełnie serio traktowano dzień św. Mikołaja w Pierśćcu (gmina Skoczów), gdzie znajduje się największe polskie sanktuarium św. Mikołaja. Tu przychodzą liczni pielgrzymi, by modlić się u stóp słynącej z łask figury św. Mikołaja z XVI w. Historia tej miejscowości związała się z kultem figury św. Mikołaja, któremu pierwszą kaplicę postawiono już w XIV w. W 1616 r. pożar strawił całą wieś. Z żywiołu uratowano jedynie figurę św. Mikołaja, co uznano za cudowny znak. W 1618 r. protestanci wybudowali nowy kościółek św. Mikołaja, co jest ewenementem w historii reformacji na Śląsku Cieszyńskim, gdyż luteranie nie dedykują swych świątyń świętym.

 

Pierściec, figura św. Mikołaja w ołtarzu głównym, foto Alina Świeży-Sobel „Gość Niedzielny”

W 1718 r. kościółek przeszedł z powrotem w ręce katolików. Wkrótce postanowiono wybudować nowy, większy kościół. Relikwie świętego z Bari przywiózł do Pierśćca w 1964 r. bp Bolesław Kominek, wracający z obrad II Soboru Watykańskiego.
Pielgrzymi pocierają plecy figury chusteczkami i przykładają na chore części ciała, prosząc o wstawiennictwo świętego i uzdrowienie bliskich.


W Krzanowicach w pow. raciborskim ma miejsce konna procesja podążająca do Mikołaszka - kościółka św. Mikołaja.

Pastuszkowie, kolędnicy, dziady

Święta Bożego Narodzenia rozpoczynają obchód kolędników i pastuszków. Od św. Szczepana (26 grudnia) do Trzech Króli (6 stycznia) m.in. w Koniakowie, Istebnej i Jaworzynce chodzą Pastuszkowie – trzej mali chłopcy (obecnie również dziewczęta), wygłaszający słowne oracje i przedstawiający sceny z życia pasterzy, którzy udają się oddać pokłon małemu Jezuskowi.
Ten zwyczaj, żywy jeszcze do niedawna w Trójwsi, stał się obecnie tematem występów grup obrzędowych. Natomiast żywe jest kolędowanie Zespołu Regionalnego Istebna oraz Mała Istebna w ramach Koncertu Kolęd i Pastorałek. 
W Jaworzynce, Koniakowie i Istebnej, w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia, członków najbliższej rodziny oraz sąsiadów odwiedzają "połaźnicy". Na "połazy" wcześnie rano wyruszają dzieci. Winszują i wręczają gospodarzom połaźniczkę – jodłową lub świerkową gałązkę ustrojoną kwiatami z bibuły, bombkami, cukierkami lub orzechami. Połaźniczkę wiesza się w widocznym miejscu na ścianie w pokoju gościnnym lub nad drzwiami wejściowymi.

 "Połaźnicy" z zespołu Mała Jetelinka z Jaworzynki w Gminnym Ośrodku Kultury w Istebnej, foto Jacek Kohut Gminny Ośrodek Kultury, Promocji, Informacji Turystycznej I Biblioteka Publiczna w Istebnej

W Sylwestra i Nowy Rok odprawiany jest w Żywcu-Zabłociu zwyczaj „Dziadów” żywieckich, Jukacy (Jukocy), terytorialnie ograniczony do tej dzielnicy, której nieprzekraczalną granicą był most na Sole.
Poprzebierani w dziwaczne maski kolędnicy składają napotkanym przechodniom życzenia i wyczyniają różne psikusy. Zapłatą za kolędę bywa najczęściej drobna kwota pieniężna, która szczególnie w Zabłociu jest przeznaczana na organizację zabawy „dziadowskiej”.

"Dziady" w Milówce, foto Regionalny Ośrodek Kultury w Bielsku-Białej

Zwyczaj ten jednak z roku na rok zanika. Jest podtrzymywany jedynie w cyklicznie organizowanym Przeglądzie Zespołów Kolędniczych i Obrzędowych Gody Żywieckie (50-te z kolei odbyły się 12-13 stycznia 2019 r.) Kolędowanie dziadów noworocznych na Żywiecczyźnie („Jukace”) w 2017 został wpisany na krajową listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego.
„Banda jukacy” składa się z kilkunastu do kilkudziesięciu (czasem nawet do 70 osób). „Jukacem” może być tylko kawaler. Ubranie dziada jest wykonane według własnego pomysłu. „Gonienie dziadów” rozpoczyna się w wieczór sylwestrowy od placu przed dworcem kolejowym w Żywcu, skąd udają się na odbywające się w Zabłociu zabawy sylwestrowe. Obecnie złamano tradycję nieprzekraczania mostu na Sole i „jukace” wędrują również do centrum miasta. Po przybyciu na zabawę wpadają na salę, składają uczestnikom zabawy życzenia noworoczne. Potem jest taniec dla „dziadów”, którzy proszą do niego wybrane panny i mężatki.

 

Podobne grupy Dziadów występują też w żywieckich wioskach. Sam tego niegdyś doświadczyłem, kiedy skacowanych po upojnym sylwestrze w Milówce rankiem obudziły nas Dziady i bez okupienia się „drobną” kwotą pieniężną nie było mowy o dalszym odpoczynku.

"Dziady" w Milówce, foto Regionalny Ośrodek Kultury w Bielsku-Białej

Współcześnie, na potrzeby przeglądów folklorystycznych, wizyty „dziadów” przybrały formę spektaklu, z licznymi przebierańcami: Koniem, Niedźwiedziem, Żołnierzem, Żydem, Młodą Parą, parą Cyganów, „Dziechiorzem” (wędrownym handlarzem dziegciem) i Śmiercią, o scenariuszu podobnym do opisywanych wcześniej Mikołajów.

Inscenizacja orszaku Trzech Króli w Istebnej, foto Jacek Kohut Gminny Ośrodek Kultury, Promocji, Informacji Turystycznej I Biblioteka Publiczna w Istebnej

Od święta Trzech Króli do wtorku przed Popielcem trwa okres zimowych balów, maskarad, pochodów i zabaw. Jedną z nich jest tradycyjny istebniański Bal Góralski, organizowany przez zespół „Koniaków.  Odbywają się też różne zabawy quasi sportowe. Wielu czytelników zapewne słyszało o wyścigach „kumoterek” w Bukowinie Tatrzańskiej, ale nie wszyscy wiedzą, że w Istebnej odbywają się Zawody Furmanów. Dla turystów jest to atrakcja, dla furmanów możliwość sprawdzenia się, porównania swoich umiejętności i dobrej zabawy. Ważne jest zgranie załogi, a same zawody są niezwykle widowiskowe. Podczas zawodów zakazane jest poganianie konia batem, czapką czy jakąkolwiek inną częścią garderoby. W walce o zwycięstwo liczy się każda sekunda, każdy najmniejszy szczegół. Podczas zawodów ocenia się m.in. precyzję w danej konkurencji, umiejętność pokonywania przeszkód i czas przejazdu

Niegdyś w okresie karnawału praktykowało się wspólne „szkubki”, czyli darcie pierza na pościel do wyprawy panny młodej, bądź „prządki”, czyli przędzenie wełny. Zrazu „poważne” kobiece zajęcie, urozmaicone opowieściami, często niesamowitymi (sam pamiętam takie, po których nie można było zasnąć) i śpiewami, kończyło się najściem mężczyzn i wspólnymi tańcami przy muzyce.

"Szkubaczki" w Milówce, foto Regionalny Ośrodek Kultury w Bielsku-Białej

Mięsopust, Ostatki, Pogrzeb basa i Babski comber

Kulminacyjnym momentem okresu wszelkich swawoli i zabaw jest Mięsopust, czyli ostatnie trzy dni przed Popielcem, zaś najbardziej charakterystycznym przykładem zapustnych brewerii na Górnym Śląsku jest „Wodzenie Niedźwiedzia". Nie wszędzie na Śląsku obrzęd ten przebiega identycznie, różne też występują regionalne nazwy: „Bery" czy „Misie", wszędzie jednak centralnym punktem obrzędowej struktury jest niedźwiedź. Postać tę odgrywa mężczyzna odziany w charakterystyczny strój wykonany ze słomy (dawniej grochowin), ważący do 40 kilogramów (w przypadku deszczu strój mógł podwoić swoją wagę).
Korowód postaci towarzyszących Niedźwiedziowi różni się w zależności od regionu, czy miejscowości. I tak w niektórych Niedźwiedzia prowadzi na łańcuchu Gajowy, gdzie indziej na sznurku – Poganiacz. W większości przypadków w grupie przebierańców występuje Kominiarz, smarujący napotykane osoby sadzą, choć zdarza się, że za zadanie to odpowiedzialne są np. Małpice. Ponadto spotkać można w towarzystwie Niedźwiedzia Parę Młodą, Doktora, Strażaka, Masarza, Babę, Cyganki czy Żyda. W kilku miejscowościach górnośląskich nadal wodzi się Niedźwiedzia we wtorek przed Środą Popielcową. W innych miejscach obchody te zostały przeniesione na ostatnią sobotę karnawału, jeszcze gdzie indziej spotkać go można na kilka tygodni przed Popielcem.
We wszystkich miejscowościach Niedźwiedzia oprowadza się od gospodarstwa do gospodarstwa, gdzie tańczy on z gospodynią lub gospodarzem w takt muzyki, przygrywanej przez asystujących grupie muzykantów. Po swawolnym tańcu, w którym często uczestniczą pozostałe postacie, gospodarze ofiarowują przebierańcom drobne datki. Jeszcze dziś płaci się jajkami, chociaż coraz częściej zastępowane są one pieniędzmi.

„Wodzenie bera” w Miedarach (gmina Zbrosławice), foto Danuta Cholewa Regionalny Instytut Kultury w Katowicach

„Pogrzeb basa” to praktykowany na Śląsku zwyczaj kończący karnawał. W jego ramach odbywa się żartobliwie odgrywany kondukt żałobny, podczas którego w asyście Księdza - przebierańca urządza się pogrzeb instrumentów muzycznych. Pierwotnie miał on miejsce we wtorek przed Popielcem, jednak możliwość przeciągnięcia się zabawy do środy, w którą już obowiązywał Wielki Post, powodowała przesunięcie pogrzebu na poniedziałek. Pozostawał wówczas cały dzień na wytrzeźwienie.

Pogrzeb Basa, foto http://www.chorzowianin.pl/wielkanoc-na-slasku,f-35,p-2.html

Pogrzebanie Basa w raciborskim, foto https://www.naszraciborz.pl/site/art/1/0/47931.html

Ważnym elementem karnawału na Górnym Śląsku jest też tzw. „babski comber”. We wtorek przed środą popielcową zbierają się kobiety, by wspólnie świętować. Starsze kobiety zasiadają na widłach, miotłach, zgrzebłach czy przeróżnych przedmiotach, które mogą za sobą ciągnąć. Idąc w korowodzie odwiedzają domy młodych mężatek, które niedawno zmieniły stan cywilny, zapraszając je na biesiadę. Tam doświadczone mężatki wprowadzają młode w tajniki stanu małżeńskiego. Młode za te „nauki” muszą się wykupić wódką oraz wykonać szereg zadań, np. wypić określoną ilość alkoholu. Dzięki temu są oficjalnie wprowadzane do grupy mężatek. Początkowo mężczyźni nie mieli prawa wstępu na kobiece spotkania. W miarę upływu czasu się to zmieniło. Kobiety robią różne psikusy mężczyznom i porywają im np. elementy garderoby, które trzeba wykupić. Dopiero wówczas panowie mogą dołączyć do zabawy.

Szkubki (sztubaczki), babskie combry czy pogrzeb basa – to tylko niektóre z dawnych zwyczajów kultywowanych w okresie karnawału. Dziś stopniowo odchodzą one do lamusa. Choć pamięć o niektórych obrzędach przetrwała, to zatracony został ich wymiar symboliczny.

Dla dociekliwych:

 

 Artykuł został przygotowany i opracowany przez Edwarda Wieczorka w 2020 roku.

Wyświetlenia:  459
Twoja ocena:
Ocena: 0.0 (Oddano 0 głosy)