Wszystkich spragnionych odpoczynku od pędzącego świata zapraszamy do Górek Małych. W tamtejszej Chlebowej Chacie czas zatrzymał się kilkadziesiąt lat temu. Odwiedzające ją grupy czeka wyprawa do czasów, w których domowy chleb i własnoręcznie wyrabiane masło czy twaróg były normą. Tam wciąż królują tradycja i poszanowanie pracy. W trakcie kilkugodzinnej wycieczki nie tylko dzieci dowiadują się rzeczy, o których im się nawet nie śniło. Niejeden dorosły wróci tam do swojego dzieciństwa, a najmłodsi poznają ciekawostki, o których nie uczy się w szkole...
Ciekawa jest już historia samej chaty, która do Górek przyjechała ze wsi Markowa pod Łańcutem. Przyjechała rozłożona na części pierwsze, a obecni właściciele belka po belce ją odtworzyli. W niepozornym drewnianym domku turyści mogą zobaczyć jak kiedyś się mieszkało. Dzieci na pewno zaskakuje wielki kaflowy piec, stanowiący centrum domostwa. To w nim wypiekane będą samodzielnie uformowane podpłomyki (pewnie pierwsze w ich życiu). Zanim jednak grupy przystąpią do prac kucharskich poznają trochę "teorii".
Wnętrza domu są autentyczne - wypełniono je meblami, domowymi sprzętami i bibelotami sprzed kilkudziesięciu lat. W ten sposób powstał swego rodzaju skansen, który jest tłem do przeprowadzanych pogadanek. W ich trakcie można się dowiedzieć jaka jest droga "od ziarenka do chleba", jak wytwarza się masło i domowy ser, czy o tym jak ważne w naszym życiu są pszczoły i co trzeba zrobić, by je chronić. Jednak zwiedzanie Chaty to nie tylko ciekawa, ale jednak teoria. Przewodnicy zachęcają uczestników wycieczek do wypróbowania starych urządzeń (wiele z nich czeka w przydomowej stodole). Co odważniejsi mogą mleć zboże w żarnach (najpierw się dowiedzą, które jest które), młócić, a w dłuższych programach zwiedzania samodzielnie wypiec podpłomyki czy ubić masło.
Centrum Chaty jest wspomniany piec. Podobnie jak kiedyś, wokół niego toczy się życie. Przy nim ogrzewają się zziębnięci turyści, grupy słuchają opowieści o dawnych zwyczajach i - co najważniejsze - w nich wypieka się wcześniej przygotowane podpłomyki! Kazdy z odwiedzających ma możliwość własnoręcznego uformowania ciasta. Wyjęte z pieca podpłomyki, często jeszcze ciepłe, podawane są z - oczywiście domowym - masłem, miodem albo smalcem. Do tego pyszna, w niejednym przywołująca miłe wspomnienia dzieciństwa, kawa zbożowa. I jak tu nie lubić takich miejsc?
Przed przyjazdem do Chlebowej Chaty warto zadzwonić i zapisać się na konkretny termin. Turyści indywidualni są dołączani do grup. Do wyboru są 3 programy zwiedzania, trwające od 1,5 do 3 godzin. Program pierwszy to przybliżenie życia przodków, poznanie podstawowych zbóż, prezentacja maszyn używanych do uprawy, zbioru i obróbki zbóż, młócenie i mielenie ziaren, opowieści o tym jak powstaje masło i twaróg, poznanie sprzętu pasiecznego i ciekawostem z życia pszczół. W drugim, 2-godzinnym programie dodatkowo formuje się i wypieka podpłomyki, które na koniec zwiedzania można zjeść. W najdłuższej, 3-godzinnej opcji, próbuje się swoich sił w dawnych domowych zajęciach - ubija masło, oddziela śmietanę od mleka czy robi ser. Zapewniam, że 3 godziny mijają bardzo szybko.
Przed przyjazdem można ją zwiedzić również wirtualnie. Wirtualna wycieczka nie odda ona jednak klimatu Chaty - przed komputerem nie poczujemy tradycyjnych zapachów i nie skosztujemy domowych podpłomyków.